O nas, co najważniejsze Wokół spraw bieżacych | |||||||
|
Aktualności, uchwały, stanowiska Szcz??liwi czy nieszcz??nicy?, czyli „Spór o Polsk?” Debata z udzia?em profesor Marii Jarosz oraz profesora Janusza Czapi?skiego, socjologów Uniwersytetu Warszawskiego, zorganizowana przez Okr?g Mazowiecki Zwi?zku Nauczycielstwa Polskiego. Dyskusj? prowadzi? Andrzej Izdebski, zast?pca redaktora naczelnego „Forum Klubowego”, lewicowego miesi?cznika idei. (tekst nieautoryzowany, na podstawie zapisu magnetofonowego)
Andrzej Izdebski: – Mi?o mi powita? dwoje niebagatelnych uczonych, znanych nie tylko z licznych publikacji naukowych, ale tak?e z mediów, gdzie prezentuj? wyniki swych bada? i popularyzuj? nauk? polsk?. Naszych dzisiejszych go?ci ró?ni ogl?d sytuacji spo?ecznej w Polsce. I tak je?li badania profesora Czapi?skiego wskazuj? na znacznie wi?cej optymizmu, to rezultaty prac profesor Jarosz wskazuj? na wi?cej pesymizmu w?ród naszych rodaków. Tak wi?c zapraszam do niezwykle interesuj?cej debaty o kondycji Polaków w prawie dwadzie?cia lat po zainicjowaniu transformacji gospodarczej i spo?ecznej. Jacy zatem jeste?my prosz? pa?stwa?
Janusz Czapi?ski: - W 1992 roku, gdy mieli?my za sob? pierwszy, szokowy etap transformacji, Polacy byli w ogromnym, jak by to mo?na powiedzie?, „dole”. Nie bez powodu. Otó? w nowej rzeczywisto?ci odnale?? si? potrafi?a stosunkowo niewielka ich cz???, reszta, czyli przewa?aj?ca wi?kszo?? zacz??a t?skni? za bezpiecze?stwem socjalnym i powolno?ci? ?ycia w PRL-u. Ujawnia?y to bodaj wszystkie ówczesne badania. Ale ten marazm nie trwa? d?ugo, a Polacy okazali si? bardzo poj?tnymi uczniami, bo po dwóch kolejnych latach wiekszo?? „rozgryz?a” nowe regu?y gry, a spora cz??? zacz??a wr?cz smakowa? owoce otwarcia na nowy system. I od tego momentu zacz??a si? poprawa wszystkich wska?ników spo?ecznych, w tym równie? poczucia szcz??cia. Ono systematycznie ros?o i w roku 1997, ostatnim roku rz?dów SLD-PSL, osi?gn??o maksimum. Gdy wesz?y cztery reformy rz?du Buzka, nast?pi?o ponowne t?pni?cie, ale tym razem by?o ono krótkie, bo trwa?o do 2002-2003 roku. I od tego czasu wszystkie tak zwane wska?niki spo?eczne, uwzgl?dniane w „Diagnozie spo?ecznej”, znów zacz??y pi?? si? w gór?! Przy czym najszybciej wzrasta? wska?nik materialnych warunków ?ycia. Je?li w 1992 roku 70 procent badanych gospodarst domowych twierdzi?o, ?e ich bie?ace dochody nie wystarczaj? na zaspokojenie podstawowych potrzeb, to w 2007 roku twierdzi?o rak nieca?e 30 proc. To ponad dwukrotny wzrost subiektywnej oceny zamo?no?ci!
Andrzej Izdebski:- Tylko pozazdro?ci? Polakom...? Trudno b?dzie uwierzy? w to tym, którzy nadal ?yja na marginesie tego dobrobytu. Na przyk?ad nauczycielom, którzy w?a?nie przymierzaj? si? do strajku o zarobki takie, jakie z ?atwo?cia osi?ga chocia?by przys?owiowy hydraulik.
Janusz Czapi?ski:- Ten przyspieszony wzrost dochodów odczu?y nie wszystkie grupy zawodowe, to fakt. Prawda jest, ten wzrost dotyczy? przede wszystkim pracowników sektora prywatnego, tu by? najbardziej dynamiczny. Z drugiej strony badania i statystyka mówi? to, co mówi?. Ludzie w Polsce s? w wi?kszo?ci po prostu coraz bardziej zadowoleni z ?ycia! Co oczywi?cie nie przekre?la, ?e pozosta?ym daleko do tego stanu...
Na marginesie wyników „Diagnozy spo?ecznej” mo?na by wyci?gna? wniosek, ?e zdecydowanie lepszym pracodawc? od pa?stwa jest prywatny w?a?ciciel firmy. Ja twierdze, ?e pa?stwo jest nie bez powodu najgorszym z pracodawców. Wychodzi ono bowiem z niepisanego za?o?enia, ?e ci, których zatrudnia sami si? jako? utrzymaj?.. Po wtóre, ?e bardzo wielu spo?ród tych, którym ma na etatach, to darmozjady, poniewa? oni nie powi?kszaja p roduktu krajowego brutto, tylko go konsumuj?. W rezultacie pa?stwo uwa?a, i? nie op?aca si? inwestowa? w o?wiate, s?u?be zdrowia i inne sektory publiczne, bo one zabieraja z PKB , a nic do niego nie wk?adaj?.
Andrzej Izdebski: - W?ród nauczycieli i pracowników nauki, a tylko tacy s? dzi? na tej sali, brzmi to ponuro.
Janusz Czapi?ski: - Bardziej ponure jest co innego. Otó? podobna filozofia panowa?a we pa?stwach ?wiata ale tylko do pocz?tku lat 60-tych, kiedy to Becker, Mincer, Schultz og?osili teori? kapita?u ludzkiego. Zgodnie z ni? ka?dy dolar zainwestowany w o?wiat? jest lepsz? inwestycj?, bo ?adna inwestycja nie daje lepszej stopy zwrotu ni? inwestycja w kapita? ludzki - w o?wiat?, ochron? zdrowia itp. Prolem w tym, ?e w Polsce t? filozofi? stosuj? sami obywatele, ale rz?dz?cy pa?stwem – nie!
Jedna uwaga dotycz?ca naszego nauczycielskiego ?rodowiska... Ostatnio du?o si? mówi o wydajno?ci pracy nauczycieli, jestem za jak najwy?sz? wydajno?ci? w tym zawodzie, sam si? uwa?am za cz?owieka wydajnego. Twierdz?, ?e gotowo?? do du?ej wydajno?ci w zasadzie drzemie w wi?kszo?ci pracowników sektora publicznego, k?opot w tym, ?e jest ona jakby przysypana popio?em. Osi?ganie wysokiej wydajno?ci nie zale?y od tylko ochoty pracowników, ale od prze?o?enia ich dzia?ania na awans zawodowy i ekonomiczny. Dlatego ba?amutnym jest twierdzenie ministrów i pos?ów, ?e nauczyciele nie powinni dosta? wi?cej pieni?dzy nim si? skutecznie nie zreformuj?. Ba?amutnym, bo to przedstawiciele pa?stwa, depozytariusze 99 procent jego bud?etu, w pe?ni odpowiadaj? za system o?wiaty i wynagrodzenia zatrudnionych w edukacji ludzi. W tym tak?e za istniej?ce rozwarstwienia i brak motywacji ekonomicznej.
W okresie PRL-u edukacja tak?e nie by?a rozpieszczana, ale nie by?o te? specjalnie wielkich ró?nic mi?dzy dochodami na szczeblu akademickim, a szczeblu szko?y ?redniej. Dzisiaj te ró?nice sa niebotyczne. Ja ide o zak?ad, ze zarabiam co najmniej 6-8 razy wi?cej ni? przeci?tna osoba zasiadaj?ca na tej sali. Ale czy to jest rezultat mniejszej efektywno?ci pa?stwa- nauczycieli ni?szego szczebla? Nie, to efekt istnienia w Polsce 300 prywatnych szkó? wy?szych, co tworzy ogromne szanse awansu finansowego pracowników szkolnictwa wy?szego. Gdyby prywatnych wy?szych szkó? nie by?o, to ci wyk?adowcy swoimi zarobkami wcale by pa?stwa nie prze?cign?li.
Andrzej Izdebski: - To troch? dziwne, bo prywatyzacja edukacji zacz??a si? od o?wiaty. To tu powsta?y pierwsze prywatne przedszkola i spo?eczne szko?y ?rednie.
Janusz Czapi?ski: - Jak wygl?daj? ró?nice w zarobkach w sektorze szkó? podstawowych, gimnazjów i ?rednich? W ?rednich wida? lekk? ró?nic? pomi?dzy „prywatnym a pa?stwowym”, ale ni?ej ró?nic nie ma ju? prawie w ogóle. Wi?c gdyby nauczyciel chcia? pracowa? w swoim zawodzie, to gdzie mia?by wyrównywa? swoj? krzywd? finansow?? Ano nie ma gdzie... Nieszcz??ciem szkolnictwa publicznego w Polsce jest to, ?e zamiast my?le? o tym, jak powinno ono funkcjonowa?, by rokowa?o dobre perspektywy, my?li si? tylko kategoriami „jako?” to b?dzie.
Andrzej Izdebski: - Cho? wiemy, dlaczego finansowo szcz??liwi by? nie mo?emy, to mizerna to pociecha, ?e innym bywa znacznie lepiej...
Janusz Czapi?ski: - Polacy jednak nauczyli si? ?y? w nowych warunkach i by? szcz??liwymi. W ubieg?ym, 2007 roku za szcz??liwych uzna?o si? 76 procent badanych! A sta?o si? tak dlatego, ?e rodacy bardzo szybko nauczyli si? wypatrywa? ka?d? dziurk? w nowym systemie prawnym, wypatrywa? okazji i szans pojawiaj?cych si? po otwarciu rynków europejskich. Kilka lat temu podzieli?em rodaków na dwie przeciwstawne grupy - lisy i je?e. Ci pierwsi dadz? sobie rad? zawsze, wcisn? si? w ka?d? szczelin?, omin? ka?d? przeszkod?, je?e natomiast napotkawszy barier? zwijaj? si? w k??bek i czekaj? na lepsze czasy. Je?li na pocz?tku lat 90-tych je?e stanowi?y 70 a lisy 30 procent spo?ecze?stwa, to dzisiaj proporcje te s? dok?adnie odwrotne! Ale nie jest to rezultat zabiegów pa?stwa, zaplanowanego inwestowania w kapita? ludzki, ale prostego faktu, ?e Polacy, nawet ci najgorzej wykszta?ceni, szybko zorientowali si?, i? jedyn? sensown? rzecz?, jak? mog? zrobi? dla poprawy swojego i swoich dzieci ?ycia jest kszta?cenie si?. St?d 5-krotny wzrost liczby studiuj?cych. W ciagu nieca?ych dwudziestu lat transformacji podwoi? si? odsetek Polaków z wy?szym wykszta?ceniem, takiego wska?nika nie odnotowa?o ?adne wspó?czesne . Twierdz? zatem, ?e to Polacy sami zadbali o swój kapita? ludzki finansuj?c z w?asnych kieszeni swoje i swoich dzieci studia. Bo pa?stwo finansuje dzi? kszta?cenie zaledwie 30 procent studiuj?cych, co gorsza nie wida? ?adnych oznak by g??biej interesowa?o si? ono t? sfer? ?ycia publicznego. A wskazuj? na to chocia?by nak?ady bud?etowe na szkolnictwo wy?sze i nauk?.
Andrzej Izdebski: - Ów zmys? praktyczny to chyba pomy?lna prognoza.
Janusz Czapi?ski: - Polacy zainwestowali w siebie i wyszli na tym „na swoje”, ale czy Polska wysz?a na tym dobrze? Moim zdaniem – nie! Bo aby wspólnota si? rozwija?a nie wystarczy, ?e sk?ada? si? b?dzie z absolwentów uczelni z du?ym ?yciowym sprytem, nieustaj?cy w poszukiwaniu lepszym warunków ?ycia. ?eby wspólnota si? rozwija?a potrzeba jeszcze ca?ej masy dodatkowych warunków. Ale zasadniczym warunkiem jest to, czego Polakom dramatycznie brakuje, a co niektórzy nazywaj? postaw? obywatelsk?, kapita?em spo?ecznym, a co sprowadza si? do elementarnej gotowo?ci, umiej?tno?ci wspó?pracy. Wspópracy nie wymuszonej, narzuconej przepisem, ale takiej, która wynika z ch?ci pomna?ania wspólnego dobra. Niestety, w Polsce nie ma niezbednych warunków do rozwoju wspólnotowego i to jest realna gro?ba stoj?ca przed nami wszystkimi.
Andrzej Izdebski: - Po optymizmie „Diagnozy..” ton i?cie kasandryczny?
Janusz Czapi?ski: - Prosz? pa?stwa, my mo?emy jeszcze d?ugo rozwija? si?, pod??aj?c drog? Grecji, lecz ten model mo?e trwa? tylko tak d?ugo, jak d?ugo b?d? p?yn?? ?rodki unijne. Gdy one p?yn?, to zakrywaj? najgorsz? polsk? dziur?, czyli brak umiej?tno?ci pa?stwa w inwestowaniu pieni?dzy zabieranych ludziom w formie podatków. Dowód na to macie pa?stwo za oknem – w mie?cie cierpi?cym na parali? komunikacyjny wyrzuca si? 200 mln z?otych na... tunel wzd?u? rzeki. No có?, póki s? pieni?dze z Unii, to ka?dy jako? co? dla siebie wykroi i statystycznie b?dziemy bogatsi i szcz??liwsi, ale co dalej?
Dlaczego mówi? o tym na tej sali, pe?nej nauczycieli? By uzmys?owi?, jak wielkie zadanie stoi przed pa?stwem! Ze wszystkich bada? wynika, ?e w polskich rodzinach przekaz pokoleniowy nie zmienia si? od lat. Innymi s?owy, „sobkowo” wychowani rodzice nadal b?d? „sobkowo” wychowywa? swoje dzieci, nie zapalaj?c ich do wspó?dzia?ania z innymi. Ekonomi?ci rozró?niaj? dwa rodzaje kapita?u spo?ecznego – pomostowy i wi???cy. Zaufanie do najbli?szych, do rodziny, to kapita? wi???cy, ale je?li jest tylko taki, to zarazem budowane s? mury odgradzaj?ce od pozosta?ych ludzi. Mi?dzy sob? kochamy si? i wspieramy bez ogranicze?, ale reszty wr?cz nienawidzimy. W takiej sytuacji kapita? pomostowy jest swego rodzaju drogocennym smarem dla spo?ecze?stwa jako ca?o?ci. Skoro polska rodzina wychowuje w kulcie nieufnosci do innych, to jedyn? instytucj?, która mog?aby te tendencje zmieni? jest szko?a. St?d ten mój alarm w?asnie tutaj, w?ród nauczycieli i wychowawców.
Na marginesie, czy wiecie pa?stwo, jaka jest najwa?niejsza ró?nica pomi?dzy polsk?, a stawian? wszystkim za wzór, fi?sk? szko??? Gdy u nas zadania stawia si? indywidualnemu uczniowi, to tam zesp?owi 3-4 uczniów. Dzieje si? tak nawet na WF-ie. W ten sposób fi?skie dzieci ucz? si? wspó?pracy. Dla wspólnego dobra. Twierdz?, ?e od tego trzeba zacz?? wszystkie reformy o?wiaty w Polsce.
Andrzej Izdebski: - Zapytam teraz pani? profesor, jak z perspektywy jej bada? rysuje si? obraz tych samych Polaków? Czy jako spo?ecze?stwo na dorobku osi?gn?li?my wreszcie stan, który by?by powodem do satysfakcji?
Maria Jarosz: - Ja chcia?abym zainteresowa? pa?stwa wykluczonymi, czyli osobami na uboczu, zepchni?tymi na margines, którzy niestety nie korzystaj? z tego, z czego korzystaj? inni. Spo?ecze?stwo polskie by?o i jest niejako naturalnie podzielone nas lisy, je?e i reszt?, i te podzia?y s? uznawane przez ludzi za zrozumia?e, do przyj?cia, Lecz s? podzia?y uznawane za krzywdzace i niesprawiedliwe. Chodzi tu przede wszystkim o nierówno?? szans w dost?pie do wykszta?cenia, powoduj?c? dziedziczenie niskiego statusu spo?ecznego i materialnego rodziców. Obrazowo mówi?c, gdy kto? si? urodzi? w biednej, licznej rodzinie, ma rodziców bez wykszta?cenia i ?yje na tak zwanej ?cianie wschodniej Polski, to ma pecha. Pecha cz?owieka urodzonego w z?ym miejscu i czasie.
W PRL-u, o ironio, mo?na si? by?o kszta?ci? i zmienia? miejsce zamieszkania wraz ze statusem spo?ecznym. Do lat 60-tych preferencje dla dzieci z rodzin robotniczych i ch?opskich kszta?towa?y sk?ad spo?eczny studiuj?cych na w miar? jednakowym poziomie – pó? na pó? preferowanych i niepreferowanych. Od tamtego czasu te proporcje zacz??y si? zmienia? na niekorzy?? dzieci z rodzin robotniczych i ch?opskich. Mo?na by s?dzi?, ?e dzisiaj, gdy znacznie wzros?a liczba studiuj?cych, proporcje poprawi?y si?, owszem, ale nie tak, jak mo?na by oczekiwa?. Podczas bada? kandydujacych na studia cz?sto okazuje, ?e cho? kandydat mówi, ?e jest ze wsi, to nie jest dzieckiem rolnika, czy robotnika rolnego. Jest i druga kwestia – jako?ci uczelni, w których studiuje ta „gorsza” m?odzie?. Otó? jak si? okazuje, dzieci z biednych ?rodowisk najcz??ciej trafiaj? do uczelni prywatnych, p?atnych, ale niestety tych gorszych! I to s? te obecne nierówno?ci, o których zbyt rzadko si? mówi.
Wykluczenie obecnie dotyczy zatem po pierwsze ?rodowisk biednych, po drugie z regionów gorszych cywilizacyjnie i gospodarczo, po trzecie gorzej wykszta?conych, po czwarte bezrobotnych. Faktem jest, ?e bezrobocie spada, ale faktem jest i to, ze du?a cze?? ludzi pracuje nie na etatach ale dorywczo, na czarno. Profesor Czapi?ski przed chwila mówi?, ?e w jego ocenie pracodawcy prywatni s? lepszymi pracodawcami... Prowadzi?am badania na temat kapita?u zagranicznego w prywatyzacji polskich przedsiebiorstw i okaza?o si?, ?e je?li jest jakich przedsiebiorca prywatny dla ludzi lepszy, to jest on...zza granicy! Bo to on statystycznie rzadziej oszczedza na pracownikach, rzadziej unika p?acenia za prac? itp., itd. Dlaczego? Bo, po pierwsze si? boj?, po drugie, ju? si? czego? w swoich macierzystych krajach nauczyli. Zacytuj? w tym miejscu opinie jednej z badanych – „nie ma gorszej zarazy, ni? polskie pryatny przedsiebiorca, który si? ?wie?o dorobi?, i nie ma nic gorszego, jak ze s?u??cej pani”. Czy?by to by?a opinia o tych zaradnych polskich lisach?
Jest jeszcze pewien wska?nik niedostosowania spo?ecznego, dotycz?cy ludzi czuj?cych si? tak dalecde wykluczonymi, ?e nie chc? ju? d?u?ej ?y? i slutecznie odbieraj? sobie ?ycie. Takich ludzi mamy co roku ponad 5 tysi?cy. Jest to grupa porównywalna do liczby gin?cych w wypadkach drogowych. Przy czym najwi?ksz? grup? samobójców stanowi? nie nastolatki, m?odzie?, lecz w pe?ni sprawni m??czy?ni w wieku 35-45 lat, bezrobotni. Co wi?cej, statystycznie m??czyzn samobójców jest pi?? razy wi?cej ni? kobiet samobójczy?. W potocznej opinii mówi si? o nich – wariaci, bo gdyby nimi nie byli, to pewnie nie pope?nialiby samobójstw, lecz z bada? tych, których reanimowano wynika, ?e ci ludzie niczym nie ró?ni? si? od „normalnych” obywateli. To jest bardzo smutny obraz naszego spo?ecze?stwa.
Naturalnie s? szanse, by co? si? zmieni?o w naszym kraju na lepsze tak?e i pod tym wzgl?dem, ale musimy na to poczeka? jeszcze d?ugo. Czy zmniejsz? si? dysproporcje w dochodach, czy w dalszym ci?gu b?dzie tak, ?e bogaci b?d? jeszcze bardziej bogaci, a biedni biedniejsi? By? mo?e, ale chyba nie za tego rz?du, którego wszystkie dzia?ania na niwie gospodarczej, podatkowej, to uk?ony wobec bogatych. Je?li mowa o uczelniach, to gorsze z czasem pewno si? wykrusz?, je?li idzie o biedne regiony, to pewnie Unia nam pomo?e i w tym wzgl?dzie. Smutne jest jednak to, ?e w Polsce nie za bardzo sprawdza si? powiedzenie zachodnich ekonomistów, i? „przyp?yw unosi do góry wszystkie ?odzie”. Luksusowe jachty z pewno?ci?, bieda-?ajby ju? nie...
Andrzej Izdebski: - Zapraszam do polemiki i dyskusji o wypowiedziach naszych go?ci.
Janusz Czapi?ski: - Najwi?ksze na ?wiecie sukcesy w obni?aniu liczby samobójstw mia? Gorbaczow - gdy dwukrotnie ograniczy? produkcj? i dystrybucj? wódki liczba samobójstw spad?a o po?ow?! Jest wiele czynników i powodów podejmowania przez ludzi dramatycznych kroków, lecz dla mnie najwa?niejsz? przes?ank? jest wola ?ycia, Niestety, nie ma lekarstwa, które mog?oby nas witalnie na?adowa? na wiele lat, a szkoda. Proste wi?zanie wska?nika samobójstw ze wska?nikami takimi, jak stopa bezrobocia, rozwarstwienie spo?eczne itp., nie ma, moim zdaniem, uzasadnienia. Faktem jest, ?e w Polsce od 2003 roku wzrasta wska?nik rozwarstwienia spo?ecznego, i to jest do?? wysoki poziom europejski, ale nadal daleko nam do sytuacji w Stanach Zjednoczonych. Prosz? pa?stwa, prawda jest brutalna – polskie pa?stwo w gruncie rzeczy najbardziej „doj?” najubo?si i czyni? to bardzo skutecznie! W naszych badaniach „Diagnozy spo?ecznej” mamy tak zwan? prób? panelow?, najkrócej mówi?c oznacza to, ?a co roku badamy te same gospodarstwa domowe. I co si? okaza?o? Otó? w roku 2007 dochód w gospodarstwach domowych najubo?szych w badaniach sprzed 2 lat wzrós? o oko?o 20 procent, a w grupie najbogatszych spad? o 10 procent! W roku 2000 w Polsce by?o 32 procent ubogich gospodarstw, które nie by?y w stanie zaspokoi? wszystkich g?ównych potrzeb, w roku 2007 takich gospodarstw by?o ju? tylko 4,8 procent. To przecie? nic inego, jak ostry marsz do przodu tych, którzy pó?no, ale jednak opanowali metody ?ycia w nowych warunkach gospodarczych.
Maria Jarosz: - Ale? rozwarstwienie, które ju? jest bardzo du?e, nadal post?puje! Dzisiaj bada go co najmniej kilku naukowców, a szczegó?owe ich wyniki poznamy w przysz?ym roku. Oboje te? doskonale wiemy, ?e nawet najlepsze badania nie dotycz? ca?ego spo?ecze?stwa, nie obejmuj? wszystkich bogatych i najbiednioejszych. Jest tak nie tylko u nas ale na ca?ym wr?cz ?wiecie.
Co do samobójstw i oceny tego zjawiska... Tu wida? ró?nice naszych, panie profesorze, zawodów. Pan jest psychologiem spo?ecznym i prawdopodobnie nie s? panu znane publikacje socjologiczne. Po wtóre, je?li by by?o tak z t? wol? ?ycia, to prosz? mi wyja?ni?, czy m??czy?ni, robotnicy nie maja woli ?ycia?
Janusz Czapi?ski: - Niektórzy nie maj?...
Maria Jarosz: - Je?eli na 5 tysi?cy samobójców 3 tysi?ce, to bezrobotni, to mo?e pchn?? ich do tego d?ugotrwa?y brak pracy i szans na znalezienie pracy, a nie tylko brak woli zycia?
W Polsce rzetelne dane na temat liczby i przyczyn samobójstw istniej? od 1951 roku. Od tego czasu wska?niki samobójst wzros?y a? 3-krotnie. Ale w roku 1981, roku pierwszej „Solidarno?ci” ludzie przestali si? zabija?! Spadek by? ogromny, bo a? o 35 procent. Niestety, w roku 1982, pierwszym roku stanu wojennego, liczba samobójstw wróci?a do stanu poprzedniego. Kolejny wielki spadek liczby samobójstw, to rok 1989, kiedy to ludzie uwierzyli, ?e ich ?ycie mo?e zmieni? si? na lepsze. Przy czym najbardziej liczba samobójst spad?a w?a?nie w?ród robotników – górników, hutników, stoczniowców. Tyklko w jednej grupie zawodowej liczba samobójstw znacznie wzros?a – w grupie decydentów.
Co do alkoholizmu – wszyscy badacze zjawiska samobójstw, a jest ono badane od 100 lat, stwierdzaj?, ?e nie ma zwi?zku miedzy piciem alkoholu a samobójstwem. Wskazuj? za to na fakt, ?e te same przyczyny le?? u pod?o?a alkoholizmu i samobójstw. Nie jest te? prawd?, ?e spadek liczby samobójstw w by?ym Zwi?zku Radzieckim ma ?cis?y zwi?zek z walk? z alkoholizmem. Najwy?sze obecnie wska?niki samoobójstw ma Rosja, która przescign?la pod tym wzgl?dme W?gry, dotychczas przoduj?ce w tej smutnej statystyce. Co mnie ostatnio bardzo zdziwi?o, to wzrost liczby samobójst w ..Izrealu. Dlaczego? bo gdy 100 lat temu Emil Durkheim pisa? o samobójstwach stwierdza?, ?e by? mo?e jest to zwi?zane z religi?. Bowiem najwy?sze wska?niki samobójstw mielio wówczas protestanci, katolicy ni?sze, a ?ydzi, to w ogóle si? nie zabijali. Teraz za? Izrael... Czy to wi?c imigranci z Rosji zawy?yli te statystyki? Nie. Bo okaza?o si?, ?e to felasze z Etiopii, ci jeszcze bardziej religijni czarni ?ydzi nie wytrzymali w nowych wraunkach, nie przystosowali si? do nowych miejsc i regó? ?ycia.
Podkre?lam zatem jeszcze raz – samobójstwa s? dla socjologów jednycm z najwa?niejszych wska?ników dezintegracji, nieprzystosowania spo?ecznego. Ich liczba, wzrost lub spadek ?wiadczy najlepiej o kondycji spo?ecze?stwa.
Janusz Czapi?ski: - Wynika z tego, ?e bardziej od nas zdezintegrowane narody, to Szwedzi i Finowie, bo w?ród nich jest wi?cej samobójców ni? w?ród Polaków. Przedstawiaj?c swoje wnioski opiera?em si? na oficjalnych danych podawanych przez Litw?, ?otw? i Estoni?.
Maria Jarosz: - Ja tak?e znam te badania i twierdz?, ?e nie s? one reprezentatywne.
Andrzej Izdebski: - Pozwólcie pa?stwo, ?e na tym zako?czymy t? cz??? debaty, a naszych go?ci poposz? o krótkie odpowiedzi na nastepuj?ce, zg?oszone z sali pytania: ●skoro w uczelniach prywatnych wyk?adowcy zarabiaj? kilka razy wi?cej ni? w pa?stwowych, to dlaczego te pierwsze nie s? najlepsze w kraju? ● czy polska szko?a w porównaniu z europejskimi jest rzeczywi?cie z?a? ●czy nie ma obaw, ?e wprowadzenie armii zawodowej spowoduje, i? m?odzi ludzie zrezygnuj? ze studiów, bo ju? nie b?d? musieli ucieka? przed poborem? ●czy zwi?kszaj?ca si? liczba samobójstw m?odzie?y ma wyt?umaczenie tymi problemami, o których mówi?a pani profesor, czy te? jest w tym jaki? element mody, subkultury? ● czy grozi nam i o jakiej skali, kolejny wybuch spo?eczny? ● jaka jest tak naprawd? kondycja intelektualna naszego spo?ecze?stwa? ● czy w ogóle istnieje jaki? poziom rozwarstwienia dochodów obywateli, który powinien i mo?e zadawala? badaczy i nas - obywateli? ● w jakim kierunku –Szwecji czy USA, zmierza Polska je?li mowa o tym rozwarstwieniu?
Janusz Czapi?ski: - Dlaczego w prywatnych uczelniach mamy do czynienia z cha?tur?? Bo wysoka p?aca wcale nie gwarantuje pracy o równie wysokiej jako?ci! Lecz jest i inny czynnik – o 500 proc wzros?a liczba studiuj?cych, a o tylko 15 proc liczna wyk?adowców. W tej sytuacji aby uruchomi? uczelni? trzeba robi? istne „?apanki” na ka?dego z habilitacj?. Niestety, nie ma tu jeszcze prawdziwego rynku us?ug w tym wzgl?dzie, a szkoda.
Nie s?dz?, by m?odzi ludzie wybieraj?c studia czynili to, tylko ze strachu przed wojskiem.Oni naprawd? bobrze wiedz?, ?e bez uko?czenia studiów nie maj? przepustki do przyzwoitego, doros?ego ?ycia. A przed uczelniami kolejny boom – na uzupe?niaj?ce studia magisterskie. Od wielu lat licz? tak zwan? stop? zwrotu z inwestycji w kszta?cenie. Przez wiele lat nie by?o ró?nicy, czy kto? zatrzymywa? si? na licencjacie, czy robi? magisterium, stopy zwrotu by?y w zasadzie na takim samym poziomie. I oto teraz pojawia si? ogromna ró?nica – liencjat daje tylko 2, podczas gdy magisterium nadal ponad 40 procent zysku! Zapewniam pa?stwa, ?e m?ode lisy ju? to dostrzeg?y.
Je?li mowa o jako?ci polskich szkó?, to z jednej strony nie mamy powodów do wstydzenia si? nasze edukacji, z drugiej jest wuele powodów do alarmowania, by pa?stwo solidniej zaj??o si? publiczn? edukacj?. W masowych badanich poziomu wiedzy m?odych europejczyków zazwyczaj korzysta si? nie ze skomplikowanych narz?dzi badawczych ale do?? szybkich i prostych testów, swego rodzaju „uk?adanek”. Ci, którzy najlepiej wypadaja wtych badaniach zazwyczaj ?wicz? te pismo obrazkowe przez 12 miesiecy. Nie wiem, czy to powinno by? naszym idea?em kszta?cenia...
Ja jestem zachwycony polsk? m?odzie??, która jest o niebo lepiej wyposa?ona w wiedz? i umiej?tno?ci ni? jak by?em w jej wieku. I nie zmienia tego fakt, ?e s? takie typy szkó?, których uczniowie wypadaj? we wspomnianych testach ?le. Dla mnie wa?niejsza jest ina kwestia – otó? w badaniach wiedzy 14-latków o ?wiecie i polityce nasi uczniowie wr?cz przoduj?, s? znacznie lepsi od dzieciaków z innych krajów. Ale ci „mistrzowie” jednocze?nie w ogóle nie udzielaj? si? w dzia?alno?ci spo?ecznej, wolontariackiej. Mo?na by powiedzie?, ?e dobrze si? zaczyna, a potem si? psuje. I o tym trzeba my?le? znacznie wi?cej! Lecz jest jeszcze jeden powód do refleksji, wynikaj?cy z zako?czonej „Diagnozy szkolnej” wykonanej na zamówienie jednego z wydawnictw prasowych, a obejmuj?cej 20 tys. uczniów i ponad 4 tys. nauczycieli we wszystkich typach szkó?. Nic dobrego z tych bada? nie wynika, tu jestem bli?szy nastrojom pani profesor. Bo niezale?nie od programów „szko?y bez przemocy”, od hucznych zapowiedzi dyscyplinowania uczniów, w polskich szko?ach jest coraz wi?cej przemocy, narkotyków, alkoholu. I co najbardziej musi smuci?, to fakt, ?e wzrost ró?nego rodzaju patologii jest najwi?kszy w szko?ach, w których i tak ju? by? najwy?szy, czyli w s?ynnych, nieszcz?snych gimnazjach.
Co do ewentualnego wybuchu niezadowolenia spo?ecznego, to nie ma dzi? oczekiwa? spo?ecznych, ?e niezadowolenie, wielki nawet bunt mog? co? radykalnie zmieni? na lepsze. Nie ma dawnego fenomenu solidarno?ci pracowniczej, spo?ecznej, adresaci wspólnego buntu s? rozproszeni i dzi? ka?da grupa spo?eczana strajkuje odr?bnie, o swoje tylko sprawy.
Maria Jarosz: - Kondycja intelektualna naszego spo?ecze?stwa jest gorsza ni? jeszcze nie tak dawno. Có?, wszystko co nas otacza, mocno ”spsia?o”, a przekazy intelektualne kierowane do spo?ecze?stwa s? sprowadzone do najni?szego mianownika. Uczelnie przesta?y tworzy? inteligencj?, a obecne grupy intelektulistów nie sprawdzaj? si? tak, jak niegdy?. Ale czy mo?e by? inaczej, je?eli wyk?adowcy p?dz? od jednej miejsca pracy do drugiego i w ?adnym nie s? w stanie by? wzorem dla m?odzie?y, któr? kszta?c??
Co do samobójstw m?odzie?y, to ich liczba ro?nie, ale na szcz??cie nie w takim tempie, jak w?ród doros?ych. Niestety pojawia si? niebezpieczne zjawisko „odm?adzania si?” samobójców, co oznacza, ?e pope?niaja je coraz m?odsi. Przy czym je?li póby samobójcze cz??ciej podejmuj? dziewczeta, to skutecznje odbieraj? sobie ?ycie ch?opcy. Je??i dochodzi do samobójstwa m?odego cz?owieka, to w sytuacji, gdy nie radzi on sobie z podwójnym problemem – w szkole nie radzi sobie, a w domu nie ma z kim porozmawiac o swoich k?opotach. Przy warto podkre?li?, ?e samobójstwo poprzedza wiele sygna?ów i przygotowa?, takich jak na przyk?ad skrupulatne oddawanie po?yczonych podr?czników, zeszytów itp. Nieustannie wr?cz wypada apelowa? do nauczycieli, by nauczyli si? dostrzega? wszystkie nienaturalne zachowania podopiecznych, by nie pozostawiali tych dzieci sam na sam z ich problemami.
Jak nieco bardziej optymistycznie moznaby zako?czyc to spotkanie? Dla mnie pocieszaj?ce jest to, ze choc spo?ecze?stwo „spsoa?o”, to nadal w trudnych chwilach potrafi ono znale?? si? na wysoko?ci zadania. Przyk?adem dla mnie sa sa tu ubieg?oroczne wybory parlamentarne. Bo Polska to jest taki kraj, w którym niczego do ko?ca nie da si? naprawi?, ale zarazem niczego do ko?ca nie da si? zepsu?. My?l?, ?e to zdanie mo?e by? dobrym fina?em tak?e i tej obecnej dyskusji.
| ||||||
Wstecz | Nauczyciel Roku | Kontakt | Powrót na górę strony | Napisz do nas Strona główna | |||||||
Copyright © 2007 PK |