Mówimy - dość!
Kto sieje wiatr zbiera burze – tę biblijną mądrość warto przypomnieć MEN i rządowi PO-PSL dziś,gdy 96 procent ankietowanych nauczycieli i administracji oświatowej chce protestować przeciwko pseudo reformom edukacji publicznej.
Wynik ankiety, przeprowadzonej w szkołach i placówkach w 16 okręgach ZNP, nie może nikogo dziwić. Każdy, kto ma jeszcze w pamięci przedwyborcze zapewnienia o wstrzymaniu zmian w ustawach oświatowych, bez trudu skonfrontuje je z ostatnimi działaniami podejmowanymi przez rządzących zarówno na szczeblu samorządu terytorialnego, jak i kraju. Działaniami organizacyjnymi zmieniającymi sieć szkolną, ale także i kolejnymi projektami zmian ustawowych, coraz bardziej niekorzystnych dla ogólnodostępnej edukacji publicznej i jej podopiecznych. Jeśli dodać do tego nierzadko antynauczycielski ton licznych publicznych wypowiedzi, nietrudno zrozumieć, że środowisko oświatowe ma dość takich reform i takiej atmosfery wokół publicznej szkoły.
Tak oto po latach lekceważenia ludzi oświaty i ich opinii, PO i MEN słusznie „zarobiły” sobie na spektakularny sprzeciw,nawet w formie ogólnopolskiego strajku szkolnego!
-Jeżeli ktokolwiek liczy,że propozycje i żądania wójtów i burmistrzów nie mogą szybko zmienić się w projekty nowelizacji ustaw oświatowych,to przypomnę, że choć zapewniano nas,że bez naszej opinii nie będzie zmian w przepisach o kształceniu zawodowym, to "szast prast" i oto mamy kolejną reformę, do której oświata nie została przygotowana - mówił Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZG ZNP, na majowym spotkaniu z prezesami oddziałów mazowieckich. Natomiast Tomasz Korczak, szef mazowieckiego ZNP,dodawał, że choć oficjalnie wiceminister edukacji nie wspierał propocycji samorządowych przedstawionych na komisji wspólnej rządu i samorzadu, to może je wesprzeć 15 posłów i jako inicjatywę poselską zgłosić już w wakacje...
Nie było zaskoczeniem, gdyby tę metodę "reformowania" oświaty publicznej, preferowaną przez MEN i rząd PO-PSL, zastosowano po raz kolejny.
Jak wchodzące od września reformy - kształcenia zawodowego i ogólnego - zmienią rzeczywistość szkół zawodowych i ponadgimnazjalnych, mówili wówczas Maria Szmeja i Robert Chorowicz, uczestniczący w szkoleniach na ten temat prowadzonych przez KOWEZiU. I tu ciekawostka pierwsza - kiedy podczas szkolenia padały pytania szczegółowe, najczęstszą odpowiedzią prowadzących było - odpowiemy jutro.A drugą niech będzie fakt, że do maja tego roku nie było ani jednego nowego podręcznika do nowej szkoły zawodowej. To chyba najlepszy komentarz do tej całkowicie nowej sytuacji, dodawała koleżanka Szmeja.
Ministerstwo edukacji liczy na to, że młodzież będzie wyraźnie chętniej niz dotąd wybierać szkoły zawodowe, kłopot tylko w tym,że gimnazjaliści nie mają zielonego pojęcia o nowym systemie kształcenia zawodowego- ostrzegał kolega Chorowicz. Obecnie społeczeństwo jest alarmowane nowym sposobem nauczania historii w liceach, ale nie bardzo wie, jak ogromne zmiany będą w zawodówkach. Ba, projektodawcy chyba też nie do końca wiedzą, do czego doprowadzi założenie, iż absolwenci wszystkich klas pierwszych wszystkich szkół ponadgimnazjalnych mają mieć dokładnie taką samą wiedzę? Czy to nie jest czasem przymiarka do przedłużenia gimnazjum? - pytał Chorowicz.
Wszystko, co dziś dzieje się w edukacji publicznej, to swego rodzaju "powtórka z rozrywki" sprzed roku i więcej. Dość porównać projekty poprzedniej minister edukacji, dotyczące Karty Nauczyciela, czy stopni awansu zawodowego, z dzisiejszymi propozycjami samorządowców, by stwierdzić, że to co osobiście wstrzymywał przed wyborami premier rządu, teraz wraca tylnymi drzwiami za pośrednictwem ogólnopolskich reprezentacji wójtów i burmistrzów. Jednocześnie do kosza trafiają wszelkie propozycje poprawy sytuacji zgłaszane przez partneró społecznych. ZNP-owski "Pakt dla edukacji" potraktowany został tak samo. Zamiast dyskusji mamy nieustanny atak na nauczycieli, zamiast rozmowy o różnych możliwych drogach wyprowadzania oświaty z kłopotów wystawiana jest jedna i ta sama recepta - przyspieszonej prywatyzacji kształcenia.
Najwyższy czas powiedzieć - dość tego! Jeśli nie wystarczy słowo może trzeba będzie wyjść na ulice. Albo zamknąć drzwi szkół. To też sposób rozmowy, zwłaszcza z tymi, którzy słuchać nie umieją lub nie chcą.